Jestem inwestorem, jestem kimś

Każdy kto podjął trud budowania własnego dom z miejsca stał się inwestorem i przyjął na siebie rolę trudną i odpowiedzialną. Trzeba od razu stać się negocjatorem cen, wymagającym rzetelności pracodawcą i trzeba nabrać umiejętności błyskawicznego podejmowania decyzji w sprawach, o których jeszcze kilka dni temu nie miało się żadnego pojęcia. Ale zwieńczeniem prac na takim stanowisku jest osiągnięcie posady właściciela własnego domu. Warto zatem ten trud podjąć. Najprzyjemniejszym etapem, kiedy budowa domu idzie w naprawdę szybkim tempie jest stawianie ścian i zmierzanie ku więźbie. Wtedy jest tez stosunkowo najmniej kwestii problematycznych, bowiem zadecydować trzeba tylko z jakiego materiału budować ściany, czy na pewno ścianki działowe mają być w tych miejscach i jaki wybrać strop. Schody zaczynają się kiedy dochodzimy do etapu instalacji elektrycznych czy hydraulicznych, bo nagle okazuje się, że trzeba mieć w głowie wizję tego, gdzie będą stały lampy, meble, wszystkie urządzenia elektryczne czy sanitariaty. A kiedy dochodzi do wybory kolorów ścian, płytek, wzorów dekoracji czy rodzaju podłogi, trzeba naprawdę sporo stalowych nerwów by nie oszaleć. Jednak kiedy podoła się wszystkim wyzwaniom, otrzyma się oficjalny odbiór budynku i zaprosi się najbliższych na tak zwana parapetówkę, zachwyt zaproszonych wynagradza wszystkie zarwane noce i kłótnie o odcień żółtego na ścianie w kuchni.

[Głosów:0    Średnia:0/5]